Bardzo często tematem poczytnym, wzbudzającym ogromne emocje, są zarobki żużlowców. Największe pieniądze „przelewają się” w najlepszej lidze na świecie (czyli naszej). Mistrz świata Bartosz Zmarzlik potrafi zainkasować za kontrakt nawet milion złotych! To absolutny rekord. Kontrakty najlepszych żużlowców to przynajmniej pół miliona. Drugie tyle mogą dołożyć sponsorzy. Do tego dochodzi kilka tysięcy za każdy zdobyty w sezonie punkt, których potrafią zgromadzić nawet dwieście. Brzmi świetnie! Rzeczywistość jednak nie jest tak różowa. Najlepsi zawodnicy muszą w całości opłacić sprzęt, na którym jeżdżą, zaplecze, wsparcie techniczne, dojazd na zawody… Suma wydatków zakrawa nawet na milion złotych. Do tego dochodzą te, związane ze zdarzającymi się czasem wypadkami. Na odszkodowanie nie ma co liczyć. Zawodnik sam ponosi koszty naprawy zniszczonego motocykla i powrotu do zdrowia. Aspirującym lub początkującym zawodowcom, choć mają wsparcie swojego klubu, ciężko przetrwać bez sponsorów.
Spróbujmy przyjrzeć się tym wydatkom. Najważniejszym warunkiem sine qua non czarnego sportu to oczywiście mechaniczny rumak. Z czego więc składa się żużlowy jednoślad? Pokrótce są to: koło przednie i tylne, rama z widelcami, blachy silnika, łączące konstrukcję, hak z ośką, osłonięte sprzęgło, kierownica, siedzenie, błotniki, wydech i tłumik, zbiornik na paliwo, a nade wszystko serce motoru, czyli silnik, gaźnik i układ zapłonowy. Koszt złożonego z nowych, jakościowych części motocykla żużlowego, uwzględniając dodatki i akcesoria, przekracza 40 tysięcy złotych. A przecież najlepsi ścigają się w Grand Prix i w niejednej lidze, na co potrzeba nawet sześć gotowych do startu kompletów. Proste wyliczenie daje ćwierć miliona złotych.
Koszty całego ekwipunku są bardzo wysokie. Żeby je ograniczyć żużlowcy uciekają do kupowania oddzielnych części i składanie z nich pojazdu. Największe emocje wzbudza silnik. Tuning przede wszystkim obejmuje głowice i krzywki zaworowe. Na zapas przechowuje się dodatkowe silniki, aby były dostępne w razie awarii. Motory trzeba oczywiście serwisować i nieustannie pracować nad jego modyfikacjami. To kolejne dziesiątki tysięcy. Części, silniki i tuning to temat rzeka, natomiast w kwestii budowy samego jednośladu zmieniło się w ostatnim czasie bardzo niewiele. Zauważalne są zmiany w prezencji. Dzisiejszy żużel wymaga, żeby motocykl wyglądał okazale, profesjonalnie, kolorowo i miło dla oka. Wygląd i bezpieczeństwo charakteryzuje też ubiór. Kevlary, laczki z butami, kaski, ochraniacze, gogle, golf, getry, zrzutki… Przynajmniej dwadzieścia tysięcy. No i bus! W nim przewozi się motory, części i ekipę na następne zawody. Słowem warsztat na kółkach, za który trzeba wysupłać circa 60 tysięcy. Poza sprawami sprzętowymi, zawodnik ponosi też koszty prowadzenia działalności gospodarczej i utrzymuje swoich mechaników. Tych jest zazwyczaj dwóch, trzech, a ich pensja oscyluje w granicach dziesięciu tysięcy złotych. Od kwot potrafi się zakręcić w głowie.
Podsumowując, czarny sport jest sportem bardzo drogim. Aczkolwiek warto zauważyć, że o takich stawkach, łatwości zarabiania i wydatkach, zawodnicy innych sportów motorowych np. enduro, MotoCross, czy Moto GP, mogą tylko pomarzyć. Tam w większości przypadków dopłaca się do możliwości samego startu w zawodach. Punkt widzenia jest więc na to bardzo różny.